Tytułowe słonie, dla natychmiastowej metafory, przybierają wygląd każdego, kto może okazać się cenny, gdy trzeba rozwiązać zagadkę odległych czasów. Ta zagadka jest najprawdopodobniej zabójstwem-samobójstwem. Pewnego nikczemnego popołudnia, na klifie, Lady Ravenscroft i jej mąż Alistair popełnili samobójstwo jedną z broni, którą mężczyzna trzyma.
Wiele lat później wspomnienie tragedii nagle wychodzi, podczas jednej z tych konferencji literackich, których pisarka Ariadne Oliver niespecjalnie lubi, a której jednak nie może uniknąć. Imponująco wyglądająca dama, o której mówi się, że jest jej namiętną czytelniczką, udaje się przyciągnąć ją do siebie i nagle zaczyna wypytywać ją o tę historię (w konkretnym celu, zobaczymy później), podbijając jej ciekawość. Ciekawostką, którą – jak sobie później uświadamia Ariadne Oliver – może zaspokoić tylko jej bliski przyjaciel: belgijski detektyw Herkules Poirot.
„Słonie mają dobre wspomnienia” to książka z 1972 roku, jedna z ostatnich, które Agatha Christie dedykuje swojej postaci.
Widoczny jest wysiłek poszukiwania nowej fabuły w porównaniu z tym, co już zostało napisane powyżej, dlatego autorka postanawia postawić słynnego detektywa przed zbrodnią „odroczoną”. Historia spełniła się dziesiątki lat wcześniej, policja nie była w stanie go zrekonstruować, chyba że jako morderstwo-samobójstwo (prawdopodobnie) popełnione przez generała Alistaira Ravenscrofta.
Dziś, gdy Celia, córka dwóch ofiar, wychodzi za mąż, musi poznać prawdę. I to dla przyszłości dwojga młodych kochanków Herkules Poirot akceptuje to „polowanie na słonie”, niezbędne do wydobycia na światło dzienne losu drugiej pary, która żyła wiele lat wcześniej.
Nie jest to jedna z najlepszych naszych przygód (w rzeczywistości, mówiąc to wszystko, dość stonowana historia w porównaniu z jego najbardziej znanymi śledztwami). Jak rodzaj listy świadków odrzuconych poza salą sądową, na przemian występują przed Herkulesem Poirotem i Ariadną Oliver różne postacie, które mogą przypominać sobie wydarzenia z tamtych czasów.
W końcu zagadka łączy się w przejmujący dramat, ale nie w przekonujące śledztwo.